1. Luther King przemówienie wygłoszone u stóp pomnika prezydenta Lincolna w Waszyngtonie 28VIII1963r.

Jestem szczęśliwy, mogąc dzielić z wami dzisiaj ten moment, który przejdzie do historii jako największa demonstracja za wolnością w historii naszego kraju. Sto lat temu wielki Amerykanin, pod którego cieniem dziś stoimy, podpisał Proklamację Emancypacji. Ten ważny dekret stał się światłem nadziei milionów murzyńskich niewolników, którzy spalali się w płomieniach miażdżącej niesprawie­dliwości. Stał się radosnym świtem kończącym długą noc ich niewoli. Ale sto lat później Murzyn wciąż nie jest wolny; sto lat później życie Murzyna wciąż jest niestety paraliżowane przez kaj­dany segregacji i łańcuchy dyskryminacji; sto lat później Murzyn żyje na samotnej wyspie biedy pośrodku ogromnego oceanu materialnego dobrobytu [...]. Kiedy twórcy naszej republiki pisali wspaniałe słowa naszej Konstytucji oraz Deklaracji Niepodległości, podpisali obiet­nicę, której podlega każdy Amerykanin. Ten zapis był obietnicą, że wszyscy ludzie, tak, czarni tak samo jak biali, będą mieli zagwarantowane niezbywalne prawa do życia, wolności oraz dążenia do szczęścia. Dziś jest oczywiste, że Ameryka nie dotrzymała tej obietnicy [...]. Nie będzie też odpoczynku ani spokoju w Ameryce póki Murzynowi nie przyzna się praw obywatelskich. Trąba powietrz­na buntu wciąż będzie trząść fundamentami tego kraju póki nie nastanie jasny dzień sprawiedliwości. [...] Są tu ci, którzy pytają entuzjastów praw cywilnych „Kiedy będziecie zadowoleni?”: Nigdy nie będziemy zadowoleni, jak długo Murzyn jest ofiarą niewypowiedzianego horroru policyjnej brutalności. [...] Nigdy nie będziemy zadowoleni, jak długo Murzyn w Mississippi nie może głosować, a Murzyn w Nowym Jorku wierzy, że nie ma za czym głosować. [...] Mam marzenie, że pewnego dnia, na czerwonych wzgórzach Georgii, synowie byłych niewolników i synowie ich właści­cieli będą mogli usiąść razem przy stole braterstwa. [...] Mam marzenie, że czwórka moich małych dzieci będzie pewnego dnia żyła w kraju, gdzie nie będą osądzane po kolorze ich skóry ale po istocie ich osobowości. Mam dziś marzenie! Mam marzenie, że pewnego dnia w Alabamie, z jej zajadłymi rasistami, z jej gubernatorem, z którego ust sączą się słowa wprowadzania i anulowania; pewnego dnia właśnie w Alabamie mali czarni chłopcy i czarne dziewczęta będą mogli wziąć się za ręce z małymi białymi chłopcami i białymi dziewczętami jak bracia i siostry. [...] Jeśli Ameryka ma być wielkim narodem, to musi stać się prawdą. [...]

  1. Wyjaśnij, kogo Martin Luther King nazwał w swoim przemówieniu wielkim Amerykaninem. Dlaczego użył wobec niego takiego określenia?
  2. Komu i jakie stawia zarzuty w swojej mowie pastor King?
  3. Do czego wzywał w swoim przemówieniu King?
  4. Oceń, w jakim stopniu marzenia Martina Luthera Kinga się ziściły. Uzasadnij swoją opinię.

Chiny za Mao Tse-tunga.

Wspomnienia Bao Ruo-wanga z lat 1957–1964

[...] Celem Mao było wywołanie w narodzie chińskim takiego stanu umysłów, w którym zadania ideologiczne rewolucji chińskiej [...] zostałyby ochoczo przyjęte i wykonane, co wymagało znacznie bardziej wyrafinowanego podejścia do ludzi. [...]Zostałem posłany na kurs [...] „Poprawy Przez Pracę”, nie do więzienia! Miejsce, w którym naprawiano moje myśli, było „szkołą”, do której uczęszczałem jako „student” wraz z innymi „studentami”. W Chinach rządzonych przez Mao wiedziano, że praca skazanych nigdy nie będzie wydajna, jeśli oprze się ją na metodach fizycznego przymusu, doprowadzono więc do perfekcji sztukę „motywowania” więźniów. [...] Nasz ośrodek przesłuchań znajdował się w mieście. [...] Strażnicy mówili nam często: [...] „Czy słyszycie, jak lud chiński dokonuje heroicznych wysiłków – a wy, zgraja plugawych kontrrewolucjonistów, siedzicie tu, nic nie robiąc? Jecie to, na co nie zapracowaliście! Pasożyty! Czy wam nie wstyd? Ale wiedzcie: nawet gdybyście błagali nas, abyśmy pozwolili wam pracować, nie zrobimy tego, ponieważ praca dla zbudowania socjalizmu jest zaszczytem, na który nie zasługujecie. Straciliście prawo do pracy dla ludu. […] Powtarzano nam to dzień po dniu, tydzień po tygodniu, póki nie zaczęliśmy myśleć: „Czy to znaczy, że naprawdę koniec z nami? Że nie będzie nam wolno nawet podawać cegieł? [...] Przesłuchania mogą ciągnąć się przez długi czas, podczas gdy głód doprowadza człowieka do granic obłędu. Gdy więc strażnicy mówią mu w końcu, że może zacząć pisać swoje przyznanie się do winy i oskarżyć samego siebie, nie posiada się on z radości! Najgorsze już chyba minęło! Być może wkrótce znajdzie się w obozie koncentracyjnym. [...] Głód nie jest jedynym środkiem, za którego pomocą przesłuchujący skłaniają człowieka do przyznania się do winy. Co pewien czas zaprzestają oni przesłuchań [...], człowiek zaczyna się niepokoić [...]. Mija tydzień, dwa tygodnie, potem miesiąc i parę miesięcy – człowiek jest bliski szaleństwa. Prosi o kawałek papieru i pisze prośbę do przesłuchującego, aby go przesłuchał. Nie dostaje żadnej odpowiedzi. Pisze znowu, błagając o wznowienie przesłuchań, potem jeszcze raz i jeszcze raz [...] tak, że gdy w końcu otwierają się drzwi celi i strażnik mówi „przesłuchanie!”, człowiek jest ogromnie podniecony. Dosłownie biegnie do swego przesłuchującego i widząc go, pragnie go ucałować. [...] W tym stadium człowiek już tak pragnie mówić, że mówi wszystko [...]. Człowiek jest świadom, że oczekuje się od niego oczerniania siebie samego — więc to robi.

  1. Wyjaśnij, kim był wspominany w tekście źródłowym Mao.
  2. Jakie cele chciały osiągnąć władze Chin w stosunku do mieszkańców tego kraju?
  3. Opisz metody, jakimi władze Chin realizowały swoje cele wewnętrzne.
  4. Podaj przykłady innych państw, w których w XX wieku usiłowano osiągnąć te same efekty podobnymi metodami

działania.

Drukuj E-mail